¶ Polityka niemiecka a powodzie w Polsce (ta i następne, które nadejdą)
Od dawna myślenie strategów polityki niemieckiej zorganizowane jest wokół konceptu „Mitteleuropy” – politycznego i gospodarczego podporządkowania Niemcom Polski i sąsiednich krajów. Jest to nic innego jak kolonializm.
Żeby to osiągnąć, Niemcy muszą dopilnować, by gospodarka polska pozostawała słaba i zacofana w porównaniu do niemieckiej.
Polska gospodarka w ostatnich latach uczyniła wielki postęp, zmniejszając dystans do niemieckiej.
W Polsce jednak istnieją bariery, które uniemożliwią nasz rozwój powyżej pewnego poziomu. Są to bariery infrastrukturalne.
W szczególności chodzi o żeglugę śródlądową (ŻŚ). W tej dziedzinie Niemcy są mistrzami świata, a Polska państwem najbardziej zacofanym ze wszystkich.
ŻŚ to tani, superwydajny (a przy okazji także czysty) transport, który czyni niemiecką gospodarkę niezwykle wydajną, mimo jej zacofania w wielu innych obszarach.
Polska gospodarka jest bardzo nowoczesna, dość innowacyjna, dysponuje fantastycznym kapitałem ludzkim. Jeśli nie miałaby barier infrastrukturalnych, w ciągu dwóch dekad przegonilibyśmy Niemcy w PKB per capita.
Dlatego blokada rozwoju ŻŚ to najważniejsze zadanie niemieckiej agentury wpływu w Polsce (obok sabotowania rozwoju energetyki jądrowej).
ŻŚ potrzebuje w miarę stałego poziomu wody w rzekach (ani za wysokiego ani za niskiego).
Do regulacji tego poziomu służą zbiorniki retencyjne. Nie tylko w dole rzeki, gdzie odbywa się ŻŚ, ale także na różnych górskich dopływach, gdzie barki nigdy nie wpływają.
Dlatego rząd RFN finansuje potężną kasą organizacje „ekologiczne” (z reguły zresztą mające centrale w Niemczech), których głównym zadaniem jest torpedowanie budowy zbiorników retencyjnych w Polsce. W zamian Odra ma być „zdziczana”. Mówi się o „małej retencji”, która jest fajna, ale absolutnie nie załatwia żadnego z problemów.
Oczywiście w tym czasie Niemcy inwestują dziesiątki miliardów w infrastrukturę ŻŚ u siebie i nie ma w ogóle planów „zdziczania” Renu, Łaby ani Dunaju.
Pod wpływem animowanych z Berlina „organizacji ekologicznych” (których przedstawiciele zasiadają dziś w warszawskich ministerstwach) rząd polski w ciągu ostatnich miesięcy podjął decyzję o anulowaniu budowy kilkudziesięciu obiektów hydrotechnicznych na Odrze.
Zbiorniki retencyjne oczywiście mają także funkcję przeciwpowodziową. Bez tych zbiorników powodzie będą nadal wyrządzać w Polsce straszliwe szkody.
Oczywiście nie jest celem polityki niemieckiej, żeby niszczyły nas powodzie. Ta polityka ma zupełnie inne cele. Ale prowadzi dokładnie do takich skutków i Niemcy oraz ich lokalni podwykonawcy godzą się z tym.