W ciągu ostatnich 8 lat PiS popełnił szereg błędów, które odbiły się negatywnie na ostatnim wyniku wyborczym tej formacji. Czy bez tych błędów byłyby możliwe dalsze samodzielne rządy PiS? Szczerze wątpię, ale na pewno pozycja tej partii byłaby obecnie wyraźne mocniejsza. Co więcej – piszę o tym ze smutkiem jako osoba przychylna wobec PiS i polski patriota – niektóre z tych błędów osłabiły pozycję Państwa Polskiego. Nie zmienia to mojej pozytywnej oceny ostatnich 8 lat, ale i tak martwi.
Zacznę od wyjaśnienia okoliczności, w jakich PiS-owi przyszło rządzić. Pomimo ośmiu lat bezwzględnej większości w sejmie oraz „własnego” prezydenta, okoliczności te były niesprzyjające. Praktycznie wszystkie media głównego nurtu w Polsce były tej formacji nieprzychylne, elity prawnicze, intelektualne, różnego rodzaju autorytety itp. – również. Do tego dochodzi generalnie niesprzyjająca sytuacja międzynarodowa, bowiem Niemcy, UE i Rosja od początku robiły wszystko, żeby PiS wysadzić z siodła, a USA zachowywały w tej sprawie pewną neutralność, aż w końcu przeszły na stronę innych mocarstw – o sytuacji międzynarodowej pisałem Wam w Wigilię. Do tego wszystkiego dochodzi PAD, który prowadził własną politykę, niekiedy idącą w innym kierunku niż polityka rządu.
W tym kontekście należy odróżnić błędy PiS od rzeczy, których się po prostu nie dało zrobić. Zarzuty, że trzeba było „zrobić porządek” z pewną stacją telewizyjną czy „dokończyć sprawę” z sądownictwem, są chybione – ze względu na układ sił zagranicą i w kraju, te rzeczy były po prostu niemożliwe – choć PiS bardzo chciał. Wiem, że wielu z moich Czytelników się z tym nie zgodzi, ale tak to widzę.
Dobra, przechodzimy do błędów:
PJK, jako doktor prawa, legalista oraz człowiek wychowany w środowisku, w którym honor, dotrzymywanie słowa itp. miały podstawowe znaczenie, nie potrafił zagrać z przeciwnikiem, który oszukuje, kłamie, łamie ustalenia i podkłada nogę. Żaden z jego doradców i współtwórców polskiej polityki wobec UE chyba także nie stanął na wysokości zadania. Najbardziej rażącym przykładem tego są kwestie związane z KPO. Otóż otrzymanie tych środków było zawsze najwyższym priorytetem PiS z dwóch powodów: bo to konkretna kasa na rozwój Polski oraz dlatego, że brak tych pieniędzy narażał PiS na zarzuty, że szkodzi Polsce, poprzez doprowadzenie do ich utraty. To ostatnie miało duże znaczenie wobec ciągle bardzo euroentuzjastycznego nastawienia wyborców w Polsce. Oczywiście władze UE (w skrócie: Niemcy) wiedziały, jak istotny jest to priorytet i wykorzystały tę wiedzę do wyłudzenia od polskiego rządu zgody na mechanizm warunkowości i inne skandaliczne rozwiązania (które będą nam szkodzić przez wiele lat), a następnie – na podstawie tego mechanizmu, choć łamiąc dokonane uzgodnienia – kasy nie dały. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Donald Tusk podał PiS-owi piłkę i umożliwił rozegranie tego po myśli Polski, ale szansa ta nie została wykorzystana. Otóż, kiedy Solidarna Polska nie wyraziła zgody na proponowane przez UE rozwiązania, a Tusk ogłosił, że jego formacja nie pomoże PiS-owi ich przegłosować, PiS zawarł porozumienie z Lewicą, która zagłosowała „za” i uratowała projekt. To był straszny błąd. Trzeba było dopuścić do uwalenia tego w sejmie. Wtedy całe KPO w ogóle w UE nie zostałoby wdrożone (ratyfikacja przez państwa członkowskie była wymagana) i do tego byłaby to wina Donalda Tuska. Postawiłoby to Polskę w doskonałej pozycji negocjacyjnej.
Nawet wybitni ludzie mają swoje słabości. PJK nie jest tu wyjątkiem. Osoby znające go, wiedzą, że jest szczególnie czuły na krzywdę zwierząt. Grupa młodych i ambitnych polityków PiS (z litości pominę nazwiska) postanowiła wykorzystać tę wiedzę do wybicia się i przygotowała (za plecami odpowiedniego ministra) ustawę, która zraziła do PiS wiele osób z dwóch kluczowych kategorii wyborców: ideowych konserwatystów oraz mieszkańców wsi. Pomimo wycofania się z tego pomysłu, straty okazały się nie do odrobienia.
Rola mediów informacyjnych w dzisiejszym świecie polega na dwóch rzeczach: obsługiwaniu emocji i informowaniu. W przypadku TVP Info równowaga została zaburzona na rzecz pierwszego z tych priorytetów. Przypomnę tu powtarzanie frazy „für Deutschland”, bardzo satysfakcjonujące dla wyborców tożsamościowych, ale ułatwiające atakowanie, ośmieszanie i generalnie podważanie wiarygodności tej telewizji. A przecież była ona dla wielu ludzi praktycznie jedynym źródłem informacji zatajanych przez pozostałe media. Na różne istotne informacje brakło w „Wiadomościach” czasu. Bardzo wartościowe produkcje TVP Info, jak np. „Reset”, nie przedostały się do mainstreamu, ponieważ bardzo wielu zwykłych Polaków miało wtłoczone w mózgi przekonanie, że jeśli coś pochodzi od TVP, to musi być zmanipulowane. Nie uważam, żeby za taką formę przekazu TVP Info ponosiło odpowiedzialność kierownictwo tej stacji. Podejrzewam, że takie było oczekiwanie „góry”.
Choć wyrok TK jest moralnie słuszny, zaszkodził on mocno nie tylko PiS-owi, ale także sprawie ochrony życia poczętego w Polsce. W powszechnym przekonaniu (nie jestem poinformowany, na ile dokładnie prawidłowym, ale chyba zasadniczo słusznym) wyrok ten obciąża PiS.
Ten punkt zamieszczam tu z wahaniem. Jeśli chodzi o politykę covidową, to każdy ma swoją opinię – moja jest taka, że rząd działał w skrajnie nietypowych okolicznościach, nie miał żadnych wzorców z przeszłości i oczywiście popełnił błędy, ale jestem pewien, że każde inne działanie zostałoby również poddane krytyce. Nie zmienia to faktu, że decyzje covidowe zraziły pewną liczbę wyborców, czego – patrząc z dzisiejszej perspektywy (którą wówczas nie dysponowano) – można było uniknąć.
Pomoc dla Ukrainy była uzasadniona, celowa i służyła polskim interesom. W pierwszych dniach wojny oczekiwanie od rządu ukraińskiego jakichś ustępstw w ważnych dla nas sprawach byłoby bez sensu i zaszkodziłoby nam samym. Natomiast w miarę rozwoju sytuacji, należało być bardziej asertywnym. Jeżeli opracowano profile psychologiczne ukraińskiego przywództwa, to nie używano ich potem do prowadzenia polityki (co jest skandalem), a przejście Zełenskiego na stronę Niemiec można było przewidzieć, bo sygnały dawał już wcześniej, o czym przecież tu pisałem. W ramach polityki ukraińskiej PiS dobrze wykorzystał niektóre szanse, inne bezpowrotnie zmarnował i dał paliwo swoim przeciwnikom w kraju. Ogólnie jednak pozycja Polski w wyniku tej polityki wzrosła.
Ku wielkiemu zaskoczeniu wielu osób, w tym mojemu, kampania wyborcza PiS ruszyła od początku sierpnia z dużym rozmachem i była prowadzona mądrze i sprawnie, osiągając duże zasięgi i stawiając przeciwników w trudnej sytuacji oraz wywołując u nich poczucie frustracji (wiem to z dobrych źródeł). Okazało się jednak, że nie ma planu B – kiedy przeciwnik odpalił dętą „aferę wizową”, PiS nie poradził sobie z kryzysem wizerunkowym i zaczął starą śpiewkę „Tusk, Niemcy, Tusk, Niemcy”. Dodatkowo, do debaty telewizyjnej wydelegowano osobę, która nie jest znana ze szczególnych umiejętności retorycznych, choć PiS posiada doskonałych mówców w swoim zasobie.
Przegrane wybory powinny zawsze uruchamiać refleksję i próby ustalenia, co poszło nie tak – nawet jeśli nie do końca szczere. Tego zasadniczo zabrakło.
Nie sądzę, żebym napisał cokolwiek odkrywczego. Zwerbalizowałem spostrzeżenia osób, które – tak jak ja – mają na celu dobro Polski i są przychylne PiS. Teraz jest dobry czas na przeprowadzenia dyskusji o tych błędach, żeby ich nie popełnić w przyszłości. Cieszy, że mądrych i trafnych decyzji było dużo więcej niż błędnych. Dodam jeszcze, że jako osoba szczególnie uważnie analizująca decyzje PiS w zakresie polityki niemieckiej, nie widzę żadnych istotnych błędów na etapie planowania ani wdrażania tej polityki, co mnie szczególnie cieszy.
autor: Zygfryd Czaban
źródło: https://x.com/CDzwoni/status/1739635982217908708