Zatrzymanie, a następnie aresztowanie Stefana Niesiołowskiego związane było z jego działalnością w nielegalnej (dla komunistów) organizacji niepodległościowej "Ruch". Niesiołowski zaczął sypać już podczas pierwszego przesłuchania.
W swoich kolejnych zeznaniach ujawnił, kto krył się za poszczególnymi pseudonimami, a 9 września 1970 roku zobowiązał się udzielić wszystkich informacji w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary. Ale chociaż powiedział wszystko, SB z umowy się nie wywiązała.
"Musiałem się zdecydować – albo zaprzeczać wszystkiemu i odmówić zeznań, albo zeznawać wykrętnie. Nie miałem odwagi ani siły odmówić zeznań i to był mój największy błąd. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało, poza strachem” pisał po latach.
W 1992 r. Niesiołowski musiał zawrzeć ugodę ze swoją byłą narzeczoną Elżbietą Lukasiewicz-Nagrodzką, o której powiedział, że przez nią skazano go na siedem lat więzienia. Z dokumentów jasno wynika, że to on obciążył swoją ówczesną narzeczoną.
Lukasiewicz zachowała się w śledztwie bardzo odważnie i długo odmawiała podawania jakichkolwiek informacji o „Ruchu”. Zaczęła zeznawać dopiero wtedy, kiedy pokazano jej protokoły przesłuchania narzeczonego.
Niesiołowski jeszcze w więzieniu próbował ją prosić o rękę. Ona jednak uznała go za zdrajcę i zerwała z nim wszelkie kontakty. Po wyjściu z więzienia nie mogła znaleźć pracy. Ostatecznie wyemigrowała do Wielkiej Brytanii.
Na koniec kalendarium śledztwa:
Bonus od edytora: wpis Stefana Niesiołowskiego dorobił się notatki społeczności, wciąż oczekującej na zatwierdzenie:
autor: John Bingham
źródło: https://x.com/MrJohnBingham/status/1803340312619737263